o perwersji
innymi słowy puść wodze swej wyobraźni
innymi słowy puść wodze swej wyobraźni
05.09.17
Byłam nastolatką, gdy zafascynował mnie tekst piosenki Włochatego. Uważałam go za utopię, ale jakże piękną utopię. Znam tekst piosenki na pamięć, ale nigdy bym nie pomyślała… Że będzie pasował. Nigdy nie przypuszczałam, że ja też szukałam swojej Pani A. Podświadomie, bezwiednie… Ale gdy już znalazłam… Nie chcę odstąpić Jej na krok.
Minęło tyle lat, a my wciąż jesteśmy razem. Z wszystkimi dobrymi i złymi chwilami. Bywają lepsze i gorsze dni, ale wiem, że miłość przezwycięży wszystko.
Bo… Bo to normalne, że w uległości się kocha. Tak jak normalnie jest mieć inne zdanie, inne doświadczenia, normalne są nieporozumienia, a nawet kłótnie. Normalne są Więcej >
30.07.17
Nie to prawdziwe, co inni uznają, ale to, co sami czujemy…
Można mi wiele zarzucić, bo przecież jestem switchem, a switche przecież nie istnieją. Jesteśmy jak te mityczne jednorożce… Ale czy to, że czujemy dwie strony sprawia, że czujemy coś, czego nie ma? Jak więc nazwać uczucia i emocje, które towarzyszą mi w moich relacjach, jeśli nie prawdziwymi uczuciami i emocjami? Przecież ja to czuję i nikt prócz mnie, nie jest wstanie określić czy to, co czuję, jest prawdziwe czy udawane. To jak z orgazmem, jego też można udawać, ale jaki jest tego sens?
Emocje… Piękne, gwałtowne i intensywne – zwłaszcza Więcej >
17.05.17
– Zapachniało, zajaśniało… Wiosna, wiosna ach to Ty! – Sroka przekrzykiwała myśli królika. – Ty się weź opanuj – warknął. – Zrozumiałbym jeszcze nawoływanie, że masz twardego kutasa i szukasz wilgotnej szparki u samicy, że okres lęgowy, że w krzyżu łupie, boś nie poruchał od zeszłej wiosny. – Bo co, bo co, bo co mi zrobisz?! – Odpowiedziała sroka wyraźnie rozbawiona. – A bo kupię Ci bilet na kolejkę MPKS. – Na co? – No, na przejażdżkę bez trzymanki. Oczywiście.
****
Dzień był ładny i ciepły. To miła odmiana od tygodnia deszczu, chłodu i wszystkiego co brzydkie i lepiące. A jednak myśli Więcej >
09.04.17
Raz Smoczyca, pewnego ranka, Zabierała królikowi ubranka. A żeby była mała odmianka, Powstała mała rymowanka.
Smoczyca przyjechała żukiem, Sikorka przyjechała żukiem. Wydra z żuka wysiadła z hukiem, Królik szedł nieco łukiem.
Ugadali się pod wielkim klonem, Tuż, tuż pod króliczym domem. Na wycieczkę jechać chcieli, Wałówki tylko ze sobą nie wzięli.
Królik z wyszczerzonymi zębami, No dobra, wszyscy cieszyli się gębami. Wydra z suknią białą i w garści z kwiatem, Sikorka z czarną spódnicą i celibatem.
Pojechali na dwa żuki, mijali leśne polany, daleko pojechali, tak daleko, że o rany. Romantyczniej się zrobiło To Sikorkę chyba dobiło.
Szli borem, lasem, Ktoś Więcej >
26.03.17
Poszedł królik do znachora, bo znów mu łapki spuchły. Rozmowa z lekarką typowa, wynik rozmowy typowy – iniekcja domięśniowa ze sterydem. Pokicał królik w miejsce gdzie pielęgniarki mają swoje piekiełko i straszą igłami. – Dzień dobry – mówi radośnie króliczek. – Dzień dobry – odpowiedziała mu nieco już w podeszłym wieku pielęgniarka. – Czy mogę prosić, żeby zrobiła mi pani kuku? – A jakie kuku trzeba? – Zastrzyk w zadek – wyszczerzył ząbki. Pielęgniarka wzięła od króliczka papierek z wewnętrznym skierowaniem, popatrzyła, podpisała i podbiła pieczątką. – Zapraszam. – Tylko taka malunia prośba. – Hmm? – Bo ja wczoraj już Więcej >
09.03.17
Nareszcie wiosna – pomyślałam, rozpinając płaszcz. Spojrzałam w kierunku przejścia. Obstawiałam po cichu, z której strony może nadejść. Poznałam jegomościa jak zwykle na czacie, rozmawiało się nam całkiem przyzwoicie. Byliśmy nawet już na zapoznawczej kawie, a teraz nadszedł czas, by poznać się bardziej intymnie. Spojrzałam w telefon, niedbale przewinęłam palcem fejsa. Pomyślałam bezwstydnie, że oto w końcu zostanę zerżnięta do nieprzytomności.
– Cholera fajny jest – pomyślałam, gdy zauważyłam jego sylwetkę. Przystojny facet z niego był, mógłby trochę popracować nad rzeźbą, ale nie było tragedii. Wizualnie wpisywał się w mój gust.
***
Stałam w hotelowym pokoju. Mały, obskurny hotelik mieścił się na obrzeżach Więcej >
30.01.17
Siedzę i patrzę na obtarcie na moim kciuku. Powstało dlatego, że miałam „kryzys”. Potrzebowałam poczuć linę, poczuć ten specyficzny rodzaj bólu… Wiązanie samej siebie jest bardzo trudne, zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja. Nadmiar ciała wcale w tym nie pomaga. Człowiek się męczy, bo ma ograniczone ruchy, a potem… Potem to nawet przerzucenie sznurka przez bambus jest wyczynem, ale udało się. Zrobiłam sobie „krzywdę”, potrzebowałam jej… Dlaczego? Dlatego, że moja lina ma dwa końce, ale zanim to zrozumiałam, musiało minąć trochę czasu.
Lina z jednej strony była dla mnie „tylko sznurkiem”, a z drugiej – rodzajem włochatej opowieści. Usłyszałam ją pierwszy Więcej >