innymi słowy puść wodze swej wyobraźni
Archiwum dla maj, 2015
w chwili potrzeby spisane
30.05.15
– Budzisz we mnie demona… – napisałam, od razu prosząc by przestała. – Demon. Uoooo. – Są momenty, w których staję się bezwstydną… Czasami do nich docierasz, a wtedy budzi się mój demon.
Usiadłam wygodniej i zaczęłam się zastanawiać. Potoki słów same płynęły, łączyły się w jeden strumień, a ten zburzony wciągał kolejne zmysły, porywał ze sobą, dobierając reakcje i odczucia, tworząc całość. Słowa same układały się w zdania, sama myśl paliła pożądaniem, pragnieniem i żywym ogniem na policzkach. Obraz stawał się coraz wyraźniejszy, smak coraz bardziej intensywny… Zapach. Zapach jak zwykle powodował dreszcze i budził uśpionego demona.
Demonem tym jest pragnienie. Więcej >
wielki ptak
26.05.15
Królik to zwierze leniwe, tylko siedziałby na kocyku, pił sok marchwiowy i palił głupa. Spotkał się raz z surykatką, a ta wyciągnęła go na spacer… Chciał, nie żeby nie. Oczywiście, że chciał. Królik lubił spędzać czas ze zwierzątkami, które lubił – to normalne.
****
Siedział któregoś dnia przed swoim szkiełkiem, oknem do wirtualnego świata, przeglądał sobie fetyszowe forum*. W pewnej chwili dostał prywatną wiadomość od surykatki.
– Proszę, już nie… – przeczytał na głos temat wiadomości i przetarł oczka ze zdumienia, z duszą na ramieniu kliknął w temat. Dwa zdania, w których surykatka prosiła o litość rozbawiły króliczka do łez. Chodziło o częstotliwość Więcej >
siła argumentu
23.05.15
Łaził królik po obcym lesie, za płotkiem szybki wąż syczał, a królik łaził i podziwiał. – O kwiatek – ucieszył się, wyjął z kieszonki futerka telefon. Pstryk i wysłał zdjęcie Smoczycy. Szedł dalej… – Dużo kwiatków – rozpromienił się. Pstryk i znów posłał fotkę Smoczycy. Łaził dalej, podziwiał piękno natury… – Przynieś jutro rano pokrzywę – napisała na komunikatorze. – … – królika zamurowało, był w stanie wyartykułować aż trzy kropki. – Mówiłam ci – uśmiechnęła się emotką. – Ale co takiego? – Mój umysł jest mrrr. Smoczyca zaczynała mruczeć, królik się zastanawiał… – No ale to ja mam poryty Więcej >
nowe życie IV
22.05.15
Otworzyła oczy i zobaczyła całe nic. Poruszyła się, pod ciałem zaszeleściła słoma. Przywarła dłońmi do podłoża. Zimna, kamienna podłoga pokryta była bruzdami. Zapach, który się unosił w powietrzu, przyprawiał ją o mdłości. Zgnilizna, wilgoć i pustka. Tak głośnej ciszy jeszcze nie miała okazji poczuć. Spełzła z posłania, dokładnie badając dłońmi powierzchnię przed sobą. Coś z piskiem przemknęło po jej nodze. Krzyknęła. W popłochu zwinęła się w kłębek. Popłakała się.
****
Doczołgała się do ściany. Ostrożnie wspinała się cegła po cegle, a gdy stanęła na nogach, nadal jedną ręką uczepiona ściany, odkryła, że ma na sobie jakiś materiał. Namacała jego kształt, przypominało to Więcej >
kulki, truskawki i flet
20.05.15
Bzy pachniały jakby nieco intensywniej. Chwilę wcześniej padał deszcz, a mokra trawa kleiła się do futerka. Królik siedział na pieńku nad rzeczką niedaleko krzaczka. Siedział i bazgrolił patykiem w piasku. – Przepraszam za wczoraj – wymamrotał. – Humor mi się popsuł… Chciałem zostać sam. – Luz – odpowiedział Rokita. – Zachowałem się jak gbur – ściskał badylek w łapkach. – Nie ma tematu. Ug, ug. Obrócił się na pieńku i zaczął dziobać rokitę patykiem w owłosiony tyłek. Rokita się odwrócił. Królik wyrzucił gałązkę, rozwarł łapki… – Cho tulamy.
****
– A w którą część tyłka? Ug. – zainteresował się. – No… W Więcej >
bajka o plamkach…
17.05.15
– Napisz bajkę o plamkach, których się boisz – napisała. – Nie – odpisałam mając przed oczami obraz, który momentalnie odbił się echem w moim ciele. – Dlaczego? – Nie dam rady, nie otworzę się tak. Nie poradzę sobie z myślą, że się dowiesz, ani z myślą, że dowiedzą się o tym inni.
Gęsia skórka jeszcze była widoczna na moich rękach, ciepło między udami delikatnie pulsowało na samą myśl, wystarczyło samo wyobrażenie… Zawsze miękły mi kolana, zawsze gdy tylko jeden z tych obrazów się pojawiał przed oczami. Z jednej strony strasznie bym tego chciałam, a z drugiej strony doskonale wiem, że Więcej >
krokodyl
17.05.15
Ptaszki raźno ćwierkały za oknem, robaki pomrukiwały na parapecie… Obrazek sielanki, tęczy i krainy sokiem marchwiowym płynącym. Królik, napuszony i z brzuszkiem do góry leży, leży i się opierdala patrząc w sufit. Obok, również do góry brzuszkiem leży Smoczyca, zamiatając ogonem – cel zamiatania jest nieznany. Leżą sobie tak i pachną. Pachną i leniwie zerkają na szkiełko.
– Zjadłbym budyń – powiedział króliczek, reagując silnym ślinotokiem na widok reklamy w telewizorze. – O to to. Idź do sklepu. I poszedł, bo co miał zrobić? Zaprotestować? Ryzykowne to to.
****
Wpadł zdyszany do legowiska. Patrzy to na Smoczycę to na siatkę. – Wejdzie, Więcej >
skarpetki w salonie
16.05.15
Z dedykacją dla jeża i jego skarpetek 😉
– Jeżu – zaczął króliczek. – Czy nie sądzisz, że w tych łuskach Smoczycy tyłek wygląda zacnie? Jeż się nienaznaczanie zarumienił i skinął głową. – Tak… – ciągnął króliczek, wdrapując się po korze drzewa obok jeża. – Ta kwestia nie podlega dyskusji.
****
– A jeż może mi pomóc? – zapytała Smoczyca. – Nie – warknął w żartach króliczek. – Napisałaś, że sama zrobisz – wyszczerzył ząbki. Prowokował. Nawet sam nie wiedział jak bardzo prowokował… Cierpliwość Smoczycy nie zna granic… Chyba. Zabrała się za obieranie marchewki, chwilę później już tarła cukinię, marchew i zaczęła Więcej >
zdrada
12.05.15
– Zdradzam Cię – powiedział z poważną miną króliczek. – Zdradzam i nie kryję, że mnie to jara jak węgiel podpałka do grilla – wyszczerzył ząbki w uśmiechu. Umościł sobie legowisko z trawy i listków. Oparł się o bok smoczycy. – Zdradzam Cię! Słyszysz? – szturchnął Ją w bok. – Słyszę – odpowiedziała spokojnie Smoczyca. – Gadasz o dziwnych rzeczach. – Ja? O dziwnych?! – oburzył się. – Zdradzam Cię! Ukarz mnie za nieposłuszeństwo. Smoczyca się tylko uśmiechnęła szyderczo. – Przestań już mlaskać i zjedz coś konkretniejszego… Głodny nie jesteś sobą i strasznie gwiazdorzysz. – Nie mam snickersa… – zmartwił Więcej >
nowe życie III
11.05.15
Podszedł do niej, podstawił pod twarz bat, zapach skóry uderzył w nos. Szarpnęła dłońmi w popłochu, próbując się odsunąć. Zachwiała się na nogach. Jeden z odzianych w bordo, podszedł do Mistrza, szepnął jedno słowo. Mistrz kiwnął głową i mężczyzna się oddalił.
Zwiniętym batem przesuwał po jej ciele, szorstkość splecionej skóry drapała. Próbowała się odsuwać. Próbowała uciekać. Ciepła dłoń Mistrza sprowadzała ją na miejsce.
Mężczyzna wrócił z wiadrem wody. Postawił je z metalowym zgrzytem na betonowej podłodze. Woda rozprysła się na boki, gdy każdy z mężczyzn wrzucił do niej swój bat. Mistrz przewiązał jej oczy czarną chustką. – Wiem co kryje twoja Więcej >