o perwersji
innymi słowy puść wodze swej wyobraźni
innymi słowy puść wodze swej wyobraźni
12.06.13
Robert właśnie kończył posypywać swoją porcję parmezanem, gdy wyłoniłam się niepewnie z pokoju łowiąc wzrokiem leżącą sukienkę w przedpokoju.
– wiem, że tam stoisz. Czuję Twoje perfumy Aneto. – mhm… nie odwracaj się – powiedziałam czując się zażenowana. – nie przesadzaj. Widziałem Cię już dwa razy, raz Cię nawet rżnąłem, nie pamiętasz już? Nie narzekałaś. – ja nie pamiętam co jadłam dzisiaj na śniadanie… – odpowiedziałam zdawkowo, a dopiero potem doszedł do mnie sens wypowiedzianych słów.
Chwyciłam w popłochu za sukienkę i uciekłam do pokoju.
– zimne będzie! – już idziemy Robercie, nie krzycz. – Krzyknęła Lidka wychodząc z pokoju w kompletnym negliżu.
Więcej >10.06.13
Zazwyczaj wychodzę z domu do pracy tak, aby zdążyć przed wielką falą ludzi w godzinach szczytu. Ale powiem tak. Chcesz rozśmieszyć Boga? To powiedz mu o swoich planach…
Tego dnia nie dość, że zaspałam to jeszcze kot, którego dostałam od Ciebie zrzucił wazon z ususzonymi różami.
DEJA VU!
Wszystko z wielkim hukiem rozsypało się po kafelkach w kuchni. Cóż zajęło mi trochę uprzątnięcie tego. Myślałam wtedy, że nie ma na co czekać czas szybko mija, a ja jeszcze się spóźnię do pracy.
Z grubsza ogarnięte, kot okrzyczany z wielkim fochem poszedł gdzieś w kąt mieszkania. Wyszłam. W sumie to wybiegłam z mieszkania nie bacząc Więcej >
06.06.13
– Tak, Panie Robercie. Lidia mnie zaprosiła. – Odpowiedziałam wchodząc na klatkę schodową, niezdarnie znacząc ścieżkę mokrymi stopami. – Mów mi po imieniu. – dobrze. Więc Robercie, powiesz mi coś więcej o samej imprezie? – Lidia Ci nic nie mówiła? – Nie. – Zobaczysz sama.
Po chwili dojechaliśmy windą na ósme piętro potężnego wieżowca. Robert cały czas się na mnie gapił, to na stopy, to na przemoczone ubranie, to na wystające sutki z pod materiału zielonej sukienki. Było mi zimno, a woda w dalszym ciągu kapała z moich włosów.
Lidka otworzyła drzwi w jednym ręku już trzymając dla mnie ręcznik. – faktycznie Więcej >
04.06.13
Moja rozpacz nie znała granic. Lidka oraz Kamila namawiały mnie abym mimo tęsknoty próbowała zapomnieć. Lidka chciała abym topiła wraz z nią smutki w morzu wódki, bo i ona została sama. Kamila sugerowała mi abym poszukała kogoś na jednorazowe zabawy.
Mimo kuszących propozycji minął rok, zanim poczułam, że to jest czas kiedy mogę zapomnieć. Kiedy mogę spróbować zaufać komuś innemu.
Znów pojawiłam się na czacie. Znów próbowałam kogoś znaleźć. Rozmowy cierpkie, ale wśród nich dwie perełki. Obaj pisali w miarę konkretnie, obaj budzili wirtualne poczucie bezpieczeństwa.
Wymienialiśmy maile ponad tydzień. Z każdym z nich rozmawiałam przez telefon. Aż w końcu postanowiłam się spotkać Więcej >
01.06.13
Zimno. Obudziłam się sama w agresywnej czerwieni swojej sypialni. Byłam naga, skóra mnie piekła. Bolały mnie wszystkie mięśnie. W głowię huczały słowa Karola.
****
– nie Aneta. Nie zrobię Ci krzywdy. Nie pozwolę Ci wrócić. Nigdy więcej nie usłyszysz ode mnie takich słów. To już nie będzie to samo Aneta. Będzie płytkie i pobieżne. Nie chcę Cię zrazić do siebie. Szanuję Cię. Lubię Cię. Cenię Twoją przyjaźń. – błagam… – wyszeptałam kuląc się na panelach. Palcat trzymałeś w rękach. Czekałam… Byłam gotowa znieść wszystko, tylko żebyś dał mi szansę, żebyś mi pozwolił… – Nie potrzebnie się tak upodlasz. Nie potrzebnie to robisz, Więcej >
31.05.13
Przykrywając folią malarską czekałam na Karola. Dzień wcześniej spotkaliśmy na kawie się po raz pierwszy od czasu ogniska w lesie. Pochwaliłam się, że planuję zmienić kolor ścian w sypialni, a on niby ot tak zaproponował pomoc. Mając świadomość, że bez motywacji jak i pomocy nigdy się za to nie zabiorę, więc przyjęłam jego pomoc bez wahania.
Kilka minut po dwunastej zadzwonił domofon. – proszę? – o co mnie prosisz Aneta? – oh… To Ty. Jesteś wcześniej, – stwierdziłam – proszę wejdź. Nacisnęłam guzik i drzwi się otworzyły. Po kilku minutach już byłeś na górze.
– napijesz się czegoś? – chętnie, jeśli masz Więcej >
30.05.13
– NIE! Nie rób mi krzywdy, błagam. Mój krzyk, zakłócił senną, nocną ciszę. Zerwałam się, siadając w bawełnianej poszwie w serduszka. W popłochu rozejrzałam się gdzie jestem. Białe ściany srebrzyły się w blasku pełni księżyca. Komoda, graficzka od Karola, wazon z białymi frezjami. Wszytko wyglądało tak jak to zapamiętałam. Lekko słodkawy zapach frezji uspokoił mnie, wzięłam głęboki oddech. Namacałam telefon na nocnej szafce – która godzina? – mruknęłam sama do siebie.
Była trzecia w nocy. Usiadłam na brzegu łóżka w zamyśleniu. Tak. Potrzebuje zmian. Potrzebuję odświeżyć to miejsce. Potrzeba mi nowego otoczenia. Czas na zmiany.
****
Telefon. Dzwonek popieprzonej melodii z serialu Dextera, Więcej >
29.05.13
Wieczorne słońce odbijało się w oknach, rozpalało swym pomarańczowym ogniem żółte ściany pokoju. Usiadłam wygodniej na obrotowym krześle przy biurku w saloniku. Skupiłam się na liście nicków po prawej stornie okna przeglądarki. Przeleciałam wzrokiem pobieżnie po nazwach użytkowników. Chwilę zawieszając swoje spojrzenie na coraz bardziej wymyślnych nazwach – wręcz naiwnych momentami. Niektóre po przeczytaniu, wywoływały politowanie i współczucie. Przykładem mógłby być facet – tak myślę – który wybrał na swojego nicka „twoj_Pan_cie_wytresuje” czy „zerzne_suke_brutalnie”… ło jezusie – pomyślałam. Ale wśród dziwacznych nazw zauważyłam też kilka bardziej ambitnych. Dla przykładu jeden taki, który na pozór nie jest nickiem, który rzuca się Więcej >
28.05.13
Wróciłam do domu z nową antyramą. Postanowiłam znów powiesić swoją sprośną graficzkę w puste miejsce. Chcę pamiętać dobre rzeczy.
Otworzyłam laptopa. Zabrałam się za pisanie maila do Karola.
Cześć mój dobry kolego! U mnie pomału do przodu. Raz lepiej raz gorzej, przecież wiesz – znasz mnie przecież na dosłownie wzdłuż i wszerz ;). Chętnie spotkam się z Tobą na kawie, ale TYLKO na kawę. Mam dużo pracy ostatnio, dlatego się nie odzywałam. Zmieniłam też numer telefonu, podam Ci go jeśli będziesz chciał jak się już spotkamy.
Pozdrawiam. Aneta.
28.05.13
Odcięłam się od świata, od wszystkich znajomych. Czułam się samotna, ale zasługiwałam na to by tak się czuć. Nie chciałam współczucia. Moi waniliowi znajomi i tak nic nie wiedzieli, wolałam żeby tak zostało i tak nigdy nie byłam duszą towarzystwa.
Od czasu gdy zostałam przyniesiona do swojej sypialni na rękach Karola minął niespełna tydzień. Nie kontaktowałam się z nim. Nawet nie zaglądałam na pocztę, na to jedno jedyne konto, którego adres miał on i kilkoro innych znajomych mających mało wspólnego z moim prawdziwym życiem. Pomyślałam, że warto by było sprawdzić tę skrzynkę. Może Kamila się odezwała. Zmieniła pracę kilka miesięcy temu Więcej >